Rozdział I
Dochodziła już pora wieczorna sklepienie nieba nabierało koloru czerwieni i pomarańczy zaś samo słońce zaczynało zanikać za horyzontem.Na termometrze widniało kilka stopni ponad dwudziestu w skali Celsjusza, więc pogoda dopisywała miłośnikom odpoczynku wolnego na świeżym powietrzu .A że była to pora letnia , ostatni dzień wakacji to młodzież musiała go spędzić jak najlepiej. Szczególnie Beny który był znany ze swoich szalonych pomysłów nie tylko okolicznym mieszkańcom a wręcz całemu miastu położonemu kilkanaście kilometrów od naszej wcześniej stolicy Krakowa. Sam bohater pomimo swoich wybryków był lubiany przez większość miejscowych poza tymi do których sam nie napawał sympatią i wręcz prowokował ich do działania. Na ten przykład w sąsiednim domu mieszkał jego najlepszy przyjaciel wraz z rodziną. ale prowyderem niechęci Benka do ojca Dżekiego była jego profesja , którą się zajmował a mianowicie służba w policji określanej przez naszego bohatera jako służba w psiarni .Ale mniejsza jeszcze zdążymy wrócić do waśni pomiędzy Johnem a bębenkiem.
Beny właśnie zaczął wdrażać swój plan w działanie i o umówionej godzinie zebrała się cała banda osiedlowych rzezimieszków. Kolejno Dżeki wysportowany chudzielec mierzący już w tak młodym wieku pod metr dziewięćdziesiąt z bujną grzywą kasztanowych włosów i śniadej cerze oraz zielonymi oczyma i skromnym zarostem na twarzy.Filigranowy Żółty mający metr pięćdziesiąt w kapeluszu , niektórzy z śmiechem dodawali jak stanie na palcach, jednakże aż tak źle chyba nie było do tego długie zapuszczone blond włosy jak w latach dziewięćdziesiątych do tego niebieskie oczy i smukła postura jak u wygłodzonego dziecka.Alex ten to jest udany średniego wzrostu mający wielkie oczy jakby się czegoś bał,ale to właśnie on był tym najodważniejszym i najbardziej wyluzowanym członkiem grupy , na głowie zawsze miał roztrzepane włosy na wszystkie strony jak u lwa przez to też taki przydomek.Kaczka zawsze pesymistyczne nastawiony grubasek grupy taki rodzynek którego nikt nie słuchał i każdy się nabijał szczególnie z jego ust które przypominały dziób kaczki , ubrany był zazwyczaj w obciachowom koszulę z spodniami na szelki, krótko ścięte brązowe włosy ,piwne oczy. Następnie niedźwiedź z ponad przeciętną muskulaturą, zadbanymi blond włosami, szerokimi już genetyczne barkami ,wzrostem nieco niższym od Dżekiego i jasnymi oczami, oraz oczywiście sam Benuszek we własnej osobie jak zwykła nazywać go jego matka.Z włosami kręconymi w kolorze blond wzrostem nieco ponad Alexa zawszę uśmiechniętą gębą i mierzącym wzrokiem rozglądał się po
twarzach swojego oddziału bojowego już w pełnym rynsztunku. Przygotowanym na wydanie poleceń przez swojego dumnie wyprostowanego dowódcy
-Ahhhh dzisiaj nadszedł wielki dzień moi mili i Kaczka , już za chwilę rozpoczniemy akcję , więc szczajcie teraz pod kulasy bo przerw nie będzie, przy okazji pośmiejemy się z tych z których szydzi matka natura dodał prześmiewczo Benek.
-Zółty opowiedz cały plan od początku żeby niczego nie spartolili powiedział wbijając wzrok w nielota.
-Ogólnie jak wiecie plan zakłada jak najlepszy start w nowej szkole, dlatego mamy na celu przeszkodzenie w rozpoczęciu roku szkolnego...
Żółty jeszcze kilka minut omawiał plan działania dlatego po krótce.
Dzielimy się na trzy roty ja z Żółtym ,Dżeki z Kaczką , najlepszy człowiek do największej niedojdy ,oraz Alex z Niedźwiedźiem.
Do drzwi frontowych mają podejść Dżeki z Kaczką żeby odwrócić uwagę woźnego o ironio jest nim akurat wujek Żółtego , oby jemu się lepiej powiodło.Jest to bardzo proste po prostu mają nadupcać jajkami ile matka pary dała żeby woźny opuścił posterunek.Natomiast reszta grupy
ma za zadanie na początku dostanie się do szkoły innym wejściem,czyli otwartym oknem na pierwszym piętrze.Do tego zadania wybrano oczywiście muskularnego Niedźwiedzia który miał pomóc wspiąć się Żółtemu do okna.
Potem miał się wspiąć Alex żeby przynieść drabinę,rola Żółtego była w tym że po prostu miał klucz do kantorka. Alex opuścił drabinę i teraz
reszta mogła się wspiąć , przyszła chwila podziału ,Beny z Żółtym mieli się zająć kamerami,a Alex z Niedźwiedźiem mieli rozpocząć dalszą część planu która polegała na rozkręceniu śrubek w wszystkich krzesłach.Zółty niechętnie ale jednak oddał im klucze do wszystkich sal.Beny i Żółty już dochodzili do pokoju z monitoringiem , wielkie było ich zdziwienie gdy okazało się że woźny jest na swoim miejscu , czyżby wkroczyli zbyt wcześnie,jajka nie mogły się skończyć Beny o to zadbał była ciężka amunicja dwieście sztuk.W ogóle Nagato nie mógł tego zepsuć pewnie Kaczka nawalił.Tymczasem gdy zastanawiali co się stało Dżeki leżał z ramieniem przebitą na wylot cały we krwi co chwilę wyjąc i bluzgając w stronę towarzysza i wyzywając go od najgorszych.Mianowicie okazało się że ten dziadzia z mopem ma na składzie wiatrówkę,a kaczka szczególnie się nie kryjąc rzucał jajami aż miło , chociaż Dżeki dosadnie chciał mu wytłumaczyć że nie może stać jak debil na środku ulicy bo jeszcze coś go przejedzie ,a że ważył swoje a Nagato był tylko chudym badylem to nie mógł go ruszyć.Kaczka bawiąc się w najlepsze zauważył woźnego gdy już w niego celował , ale był ociążały i niezbyt zwinny więc czasu na reakcję nie miał,jego jedynym ratunkiem był Nagato , który w heroiczny sposób uratował mu tyłek obrywając w zamian w ramię , ku jego szczęściu kula wyszła na wylot.To spowodowało że Kaczka będąc tchórzem zamiast pomóc mu opatrzeć w jakiś sposób ramię albo chociaż wesprzeć resztę grupy zwiał gdzie pieprz rośnie.Tymsamym oddział został osłabiony o jedną rotę, czego plan głównodowodzącego nie zakładał.
Beny wiedząc że jego plan wisi na włosku popchnął Żółtego w kierunku jego wujka.
-Woźny z zdziwieniem spytał co tutaj robisz smyku ,gdy nagle dało się słyszeć niejednolite bicie o drzwi .
-Zaczekaj tu chłopcze zaraz wrócę ktoś ze mną zadziera.
Od woźnego wyraźnie było czuć gorzołą ale na ten moment liczyło się że dał im czas na dokończenie zadania.Benek z dumą wybiegając zza rogu nie dając jednoznacznie poznać Żółtemu że jest zadowolony ze swojego planu .Ponieważ zawszę się szczerzy jak dziecko widzące cukierki
zajął się wyłączeniem monitoringu na dobre.Alex z Niedźwiedźiem skończyli już jedno piętro i widząc co wyrabia jakiś szaleniec za oknem musieli zareagować. Jako że dryblasa ograniczały mięśnie, Alex zdecydował się wyskoczyć przez okno żeby odwrócić uwagę fana mocnych trunków.Niedźwiedź , miał się w tym czasie zająć resztą pracy,do czego zabrał się z zapałem ponieważ widział że im dłużej będą tu siedzieć tym może być niebezpieczniej.Alex mając więcej szczęścia niż Dżekister nie dał się trafić strzelcowi.
-Gdzie ten grubas przydałby się teraz jego szelki
-Poszedł gdzieś w pierony tchórz jeden
-Dobra masz mój pasek to powinno pomóc ale nie wiem jak mu uciekniemy bo on już chyba nie odpuści
Beny z Żółtym skończyli chwilę temu , dywersja już była gotowa , mógł i tym razem puścić Żółtego ale to byłoby zbyt ryzykowne.Zdecydował się na inny krok i śrubki które mieli zachować do celów własnych lądowały wraz z kawałkami krzeseł
na ciele agresora.W tej chwili Alex mógł wyprowadzić Dżekiego.
Dosłownie za moment już była tam policja która dostała cynk że w okolicy szkoły było słychać strzały.
John marszcząc wąsa właśnie podjeżdżał pod szkołę, wiedząc jak wychował dziecko na wszelki wypadek zadzwonił do domu pytając czy jego syn się tam znajduje, z świadomością że nie jednocześnie się gniewał i martwił nie wiedział przecież jaka sytuacja miała miejsce pod placówką edukacyjną.Reszta oddziału w składzie Beny,Żółty i Niedźwiedź wzięli nogi w zapas wiedząc że monitoring jest pusty, a rozmowa z woźnym zajmie chwilę szczególnie że był pijany i jego wersja wydarzeń mogła podlegać lekkim wątpliwością, jedynie John nie był spokojny w chwili kiedy woźny powiedział że trawił jakiegoś młokosa, który podobno niszczył mienie szkoły.Ostatecznie został on zgarnięty przez radiowóz, z dochodzenia nie wynikało wiele, tylko tyle że ktoś wymyślił dobry plan z bardzo durnym celem , ale cóż wszystko ma swoje wady.Dżeki jakoś się pozbierał dzięki pomocy matki Alexa , która jest pielęgniarką, udało się też wkręcić że Dżeki rzekomo miał u nich przenocować , więc jedynie poza aprobatą od Ojca Dżekiemu nic się nie stało,ale większa czekała Kaczkę już następnego dnia.